Gdańsk 02.05.2009 r.

Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego
w Gdańsku

Szanowni Państwo,

Zabranie głosu na temat misji Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w najbliższej przyszłości uważam za swój obowiązek. Obowiązek wynikający z poczucia odpowiedzialności płynącego stąd, że Lech Bądkowski, współzałożyciel Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, był moim Ojcem, a i ja sama przez wiele lat byłam członkiem ZKP oraz prezesem Pomoranii.

Od pewnego czasu śledzę różne głosy na ten temat i czuję się ogromnie zaniepokojona, że wysiłek dwóch pokoleń ludzi związanych blisko z ideą ruchu pomorskiego może pójść na marne, ponieważ odnoszę wrażenie iż próbuje się dokonać w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim powrotu do formuły organizacji tylko kaszubskiej.

Myślą polityczną Lecha Bądkowskiego formułowaną już w 1944 roku w słynnym eseju „Pomorska myśl polityczna” było scalenie Pomorza w jeden duży organizm i oparcie państwa Polskiego o Bałtyk właśnie z udziałem całego Pomorza. Pomorze to jest widziane przez Bądkowskiego następująco: Pomorze jest jedno, niepodzielne, ciągnie się od Strzałowa po Elbląg, od Bałtyku po Drwęcę , Wisłę, Noteć, Wartę, Odrę i Zaodrze- oraz stanowi całość etniczną, historyczną, gospodarczą i administracyjną.

W swoim kolejnym szkicu napisanym w 1968 roku „Kaszubsko-Pomorskie drogi” Lech Bądkowski przedstawia historię ruchu kaszubsko-pomorskiego i w kontekście połączenia się Zrzeszenia Kaszubskiego ze Zrzeszeniem Kociewskim w 1964 roku wypowiada następujące słowa: To przekształcenie, które spowodowało odpowiednie zmiany poszerzające w statucie, stanowiło doniosły krok w dziejach współczesnego regionalizmu kaszubsko-pomorskiego, stawiając go mocno na gruncie tak zwanego zapisu Mestwina, nawiązywało do linii programowej „mestwinowców” rozwijając ją w aktualnych warunkach.

Wiele innych słów wypowiedział i napisał Lech Bądkowski przy innych okazjach i zawsze twierdził to samo: Pomorze – to nie tylko Kaszuby- to także Kociewie, to także Toruń, Elbąg i Szczecin.

Pamiętam jak bardzo zabiegał, żeby odrodził się oddział Zrzeszenia w Słupsku i Toruniu. Te zabiegi obserwowała z niepokojem Służba Bezpieczeństwa, co mogłam przeczytać w aktach dotyczących inwigilacji Ojca udostępnionych mi przez IPN. Każdy kto kontaktował się z Ojcem w tamtym czasie w sprawach ZKP był obiektem zainteresowania bezpieki. To świadczyło o tym, że idea ta była z jednej strony uważana przez ówczesne władze za niebezpieczną, a z drugiej strony świadczyło o tym, jak jest ona istotną dla ruchu pomorskiego.

Działania Ojca i innych członków ZKP w latach 60-80 polegały na tym, żeby połączyć wysiłki w stworzeniu silnego ruchu pomorskiego.

Dlatego nie mogę nie zabrać głosu dzisiaj, kiedy Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego zamierza ograniczyć ruch pomorski do ruchu wyłącznie kaszubskiego. Nie zgadzam się na to zarówno jako córka Lecha Bądkowskiego jak i osoba czynnie zaangażowana w życie obywatelskie na Pomorzu.

Takie działanie jest sprzeczne z podstawowymi celami Zrzeszenia nadawanymi mu przez jego wieloletnią historię. To działanie spowoduje osłabienie samego Zrzeszenia, jego podzielenie i skłócenie społeczności mieszkających na terenie całego historycznego Pomorza.

Nie wiem jakie cele przyświecają takiemu działaniu i czy jego konsekwencje są możliwe do przewidzenia. Uważam, że w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim musi być miejsce zarówno dla Kaszubów jak i dla Kociewiaków, mieszkańców Żuław i wszystkich, którzy czują się Pomorzanami, a w organie Zarządu Głównego, jakim jest  pismo „Pomerania” powinny być poruszane sprawy dotyczące wszystkich grup na Pomorzu. Kaszubi są niewątpliwie najliczniejszą i najsilniejszą grupą społeczności pomorskiej i mogą i mają obowiązek odgrywać wiodącą w niej rolę, ale nie mogą tym samym odgradzać się i zamykać na problemy i osiągnięcia innych grup społecznych  Pomorza.

Z poważaniem
Sławina Kosmulska