24 lutego 1984 roku zmarł Lech Bądkowski: pisarz, publicysta, opozycjonista w czasach PRL, jeden z współtwórców „Solidarności”, intelektualny  lider ruchu kaszubsko- pomorskiego i jego moralny autorytet. Zrzeszenie Kaszubsko- Pomorskie, którego Bądkowski był inicjatorem, ogłosiło rok 2009 właśnie rokiem  Bądkowskiego. Na Pomorzu pamięć o tej postaci pozostaje żywa. Wydaję się jednak, że w ćwierć wieku po odejściu tego wybitnego syna ziemi pomorskiej, w skali całego kraju jest niestety nieco zapomniana. Niesłusznie, gdyż Lech Bądkowski powinien zajmować wybitne miejsce w galerii prekursorów naszej niepodległości. Był człowiekiem wielu talentów. Nie mam jednak wątpliwości, co do tego, że jego największym powołaniem była polityka. Miał format męża stanu i zapewne w wolnej Polsce byłby politykiem. Tę rolę mógł jednak wypełniać krótko- w przełomowym okresie od sierpnia 1980 roku do wprowadzenia stanu wojennego. Kontynuowanie jej uniemożliwił mu nie tyle stan wojenny, ile ciężka nieuleczalna choroba. Przez ogromną większość swego życia swoje główne powołanie zmuszony był realizować w formach zastępczych: jako pisarz, publicysta, działacz społeczny, a przede wszystkim autorytet środowiskowy, przygotowujący zespoły ludzkie do aktywnej działalności publicznej. Środowiska Zrzeszenia Kaszubsko- Pomorskiego, Ruchu Młodej Polski i gdańskich liberałów zawdzięczają mu wiele.

Lech Bądkowski urodził się w Toruniu w 1920 roku w pomorskiej rodzinie urzędniczej. Zarówno data, jak miejsce urodzenia określiły w wielkiej mierze tożsamość Bądkowskiego.

Do II Rzeczpospolitej miał ambiwalentny stosunek: widział w niej polskie państwo, z którym się w pełni identyfikował, ale drażniła go centralizacyjna polityka Warszawy, traktującej z nieufnością Pomorzan, niefortunna polityka w stosunku do mniejszości narodowych, a nade wszystko odczuwał głęboką gorycz z powodu nieprzygotowania przez sanacyjne władze państwa i społeczeństwa na wojnę 1939 roku. Jednak bez wątpienia  Bądkowski był doskonałym przykładem potwierdzającym tezę, jak wielka rolę spełniło międzywojenne dwudziestolecie, w tym szczególnie polska szkoła, formując wspaniale pokolenie, któremu hołd złożył Norman Davies w książce „Powstanie 44” .  Było to pokolenie w naturalny sposób patriotyczne, ofiarne i zdolne do bezinteresownej służby dla ojczyzny. Lech Bądkowski należał do czołówki tego pokolenia. Miejsce urodzenia: Toruń- ówczesna stolica województwa pomorskiego i pochodzenie z zasiedziałej pomorskiej rodziny miały wpływ na ukształtowanie się szczególnego przywiązania Bądkowskiego do Pomorza – w jego historycznych granicach- i przekonania, że polski patriotyzm powinien być budowany na utożsamieniu się jednostki z „małymi ojczyznami”, stanowiącymi naturalne wspólnoty.

Bądkowski wziął udział w kampanii wrześniowej, a po klęsce przedarł się na Zachód, gdzie służył w wojsku polskim. Walczył pod Narwikiem. Został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Pobyt w Wielkiej Brytanii przyniósł mu dobrą znajomość angielskiego i brytyjskiej kultury. W sposobie bycia Bądkowski miał w sobie coś z brytyjskiego gentelmana. W Wielkiej Brytanii napisał w 1944 roku zaskakująco dojrzałą, jak na tak młodego autora, pracę „Pomorska myśl polityczna”, której zasadniczemu przesłaniu: budowie silnego Pomorza w ramach zdecentralizowanej Rzeczpospolitej, opierającej się na wyzwolonej energii „małych ojczyzn”, pozostał wierny do końca życia.

W 1946 roku, przekonany, że losy Polski będą się rozstrzygały przede wszystkim w kraju, podjął decyzję o powrocie do ojczyzny. Zamieszkał w Gdańsku, przypieczętowując w ten sposób swój związek z Pomorzem. Pracował jako dziennikarz, rozpoczął karierę literacką. Na fali październikowej odwilży doprowadził do zarejestrowania Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, jako przewodniczący jego komitetu założycielskiego. Już wtedy był na Pomorzu Gdańskim autorytetem. Postawę Bądkowskiego pomiędzy październikiem 1956 roku a połową lat siedemdziesiątych, kiedy to zaczęła kształtować się jawna opozycja demokratyczna można określić jako postawę wolnego obywatela i niezależnego człowieka w niedemokratycznym i niesuwerennym państwie. Dawał jej przede wszystkim wyraz na forum Zrzeszenia Kaszubsko- Pomorskiego i Związku Literatów Polskich. W tym czasie nie była to jeszcze postawa systematycznie opozycyjna, ale właśnie niezależna i obywatelska. Bądkowski traktował PRL jako państwo niesuwerenne, przybrane w ideologiczny kostium, ale jednak polskie. Tam gdzie widział możliwość pozyskania jego przedstawicieli do jakiejś pozytywnej idei, umożliwiającej pracę organiczną lub poszerzenie obszaru niezależnej od władz aktywności społecznej nie wahał się tego czynić. Jednak, gdy jego pojmowanie dobra publicznego wymagało krytycznego wobec władz głosu obywatelskiego decydował się na gesty, które w tamtych czasach były odczytywana jako jednoznacznie opozycyjne. Takimi były protest przeciwko represjonowaniu sygnatariuszy Listu 34 w 1964 roku, oświadczenie złożone wspólnie z Różą Ostrowską i Franciszkiem Fenikowskim solidaryzujące się z rezolucją warszawskiego oddziału ZLP i  stanowiskiem gdańskich studentów w marcu 1968 roku, czy indywidualny protest  przeciwko zmianom w konstytucji PRL złożony w lutym1976 roku.

To po tym proteście kontakt z Lechem Bądkowskim nawiązał Bogdan Borusewicz i środowisko opozycyjnej młodzieży, które niebawem zacznie wydawać poza cenzurą pismo „Bratniak” i założy Ruch Młodej Polski. Można uznać, że w drugiej połowie lat siedemdziesiątych Bądkowski coraz bardziej krytyczny w stosunku do polityki władz PRL zdecydowanie wybrał drogę opozycji demokratycznej. W Trójmieście, w którym opozycję demokratyczną tworzyły środowiska młodych ludzi, bez wątpienia był najbardziej znaczącą postacią starszego pokolenia, która dokonała takiego wyboru i swoim autorytetem wsparła młodą opozycję. W tym czasie szczególnie bliskie więzy zawiązały się pomiędzy Bądkowskim, a środowiskiem przyszłego RMP. Pisarz zamieszczał swe teksty w „Bratniaku”, recenzował kolejne numery na spotkaniach ze mną i szerszym zespołem redakcyjnym, udzielał cennych rad, które generalnie sprowadzały się do zachęty do samodzielnej pracy intelektualnej i formacyjnej oraz przestrogi przed egzaltacją i frustracją. Nie bez racji zauważał, ze do środowisk opozycyjnych lgną także ludzie niezrównoważeni, próbujący rekompensować swoje życiowe porażki w alternatywnej rzeczywistości, jaką stwarzały środowiska opozycyjne.

Ten stosunek Bądkowskiego do nas był świadectwem jego otwartości. Byliśmy środowiskiem szukającym ideowej inspiracji w „przefiltrowanym” dziedzictwie obozu narodowego. Bądkowski, doceniając rolę Narodowej Demokracji w kształtowaniu nowoczesnego narodu na przełomie XIX i XX wieku i w II Rzeczpospolitej, był daleki od nacjonalizmu. Przede wszystkim był polskim państwowcem i regionalistą pomorskim. My – w wielkiej mierze ukształtowani w duszpasterstwach akademickich – bardzo wyraźnie odwoływaliśmy się do wartości chrześcijańskich i podkreślaliśmy narodową rolę Kościoła w Polsce. On – szanując

Kościół jako instytucję – nie krył swego agnostycyzmu. Nasza bliskość wytworzyła się pomimo tych różnic. My traktowaliśmy go z szacunkiem, uznając jego autorytet. On udzielał nam rad, ale traktował podmiotowo, uznając naszą tożsamość ideową. Nasze wydawnictwo: Młoda Polska wydało przed sierpniem 1980 roku najpełniejszy programowy tekst pisarza „Twarzą do przyszłości”. Zawierał on surową krytykę władzy w PRL- „nieprawej od samego początku”- ale także krytyczną ocenę stanu społeczeństwa. Z nadzieją pisał o opozycji demokratycznej uznając za wartość jej pluralizm. Przestrzegał ją jednak przed doraźnością, agitacyjnym tonem publicystyki i ograniczaniem się do odrzucania systemu. Domagał się od środowisk opozycyjnych przedstawienia pozytywnego programu. Sam kreślił wizję odzyskiwania przez Polskę suwerenności, rozumianej „jako uwolnienie się od wszechogarniającego dyktatu Związku Radzieckiego”. Z jego analizy wyraźnie wynikało, że Polacy w swych wolnościowych nadziejach nie powinni liczyć na aktywne zaangażowanie Zachodu, ale na własne siły współpracę narodów Europy Środkowo- Wschodniej. Kreślił wizję ich konfederacji obejmującej Polskę, Czechosłowację, Węgry, Litwę, a być może także: Łotwę i  Estonię.

Na wielka scenę historii Bądkowski wkroczył w sierpniu 1980 roku przekraczając bramę Stoczni Gdańskiej 21 sierpnia 1980 z rezolucją gdańskiego oddziału ZLP– swojego autorstwa- popierającą strajk. Lech Wałęsa, wiedziony niezawodnym instynktem, zaproponował mu wejście w skład Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i objęcie funkcji rzecznika prasowego. Propozycja została przyjęta. Jako sygnatariusz Porozumienia Gdańskiego podpisanego 31 sierpnia 1980 był współautorem jednego największych zwycięstw w naszej historii, jakim było utworzenie „Solidarności”. Przez pierwsze miesiące Bądkowski pełnił funkcję rzecznika prasowego gdańskiego MKZ i członka jego prezydium.

Prezentował w tym czasie wyrazistą koncepcję polityczną. Uważał, że Polska wraz z powstaniem „Solidarności” otrzymała wielką szansę, której nie można zmarnować. Stał na stanowisku, że Związek powinien samoograniczać się, unikając frontalnego starcia z władzą. Był przeciwny zajmowaniu oficjalnych stanowisk w ‘Solidarności” przez działaczy KOR-u uważając, że ich obecność będzie wykorzystywana przez władze w propagandowej i politycznej rozgrywce z Związkiem. Od Wałęsy i prezydium MKZ domagał się dyscypliny organizacyjnej. Drażniła go i niepokoiła zbytnia pewność siebie wielu młodych działaczy „Solidarności” wyniesionych na fali strajkowej, lekceważących możliwości jakimi dysponowała komunistyczna władza, a także międzynarodowe uwarunkowania. To polityczne stanowisko Bądkowskiego –zbliżone do zajmowanego przez warszawskich doradców Związku: Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka- powodowało, że przybywało mu wpływowych przeciwników. Głównym politycznym oparciem był dla niego w tym czasie Wałęsa, który do Bądkowskiego odnosił się z wyraźnym respektem. Bądkowski jednak wcale nie był bezkrytycznym zwolennikiem przewodniczącego „Solidarności” Jest autorem jego niezwykle przenikliwej charakterystyki opublikowanej w 1981 roku w zbiorowej pracy „Wałęsa”, która ukazała się w Wydawnictwie Morskim. W szkicu „Człowiek z czego?” Bądkowski widzi w Wałęsie charyzmatycznego przywódcę i trybuna ludowego obdarzonego niewątpliwie instynktem politycznym, ale niepokoi się jego egotyzmem, zarozumiałością i brakiem pracy nad sobą. W sumie jednak ocenia, że z grona liderów „Solidarności” Wałęsa jest postacią najwybitniejszą i poczuwającą się do odpowiedzialności za Polskę. Późną jesienią 1980 roku Bądkowski wycofał się ze swych funkcji w MKZ. Było to spowodowane nie tylko rozczarowaniem, że jego stanowisko polityczne nie znajdowało dostatecznego posłuchu. Bądkowski podejmował pracę nad formowaniem pomorskiej elity politycznej i intelektualnej. Od września 1980 roku był redaktorem autonomicznej rubryki „Samorządność” ukazującej się w „Dzienniku Bałtyckim”. Jednym z jego młodych współpracowników był Donald Tusk, za którego pośrednictwem w następnych latach Bądkowski zbliży się do środowiska późniejszych gdańskich liberałów. Od samego początku Bądkowski miał ambicję przekształcenia tej rubryki w tygodnik społeczno- polityczny. Dopiął swego z poparciem Wałęsy i gdańskiej „Solidarności” jesienią 1981 roku, kiedy to ukazał się pierwszy numer „Samorządności” w nakładzie 250 tysięcy egzemplarzy. Pierwsze numery tygodnika zwiastowały pojawienie się ważnego ośrodka opiniotwórczego. Niestety wprowadzenie stanu wojennego położyło kres tej inicjatywie. W czerwcu 1981 roku Lech Bądkowski stanął na czele Klubu Myśli Politycznej im. Konstytucji 3 Maja, który miał się stać kuźnią elit politycznych Trójmiasta. Stał się także miejscem spotkania środowisk RMP i przyszłych gdańskich liberałów. Także temu przedsięwzięciu położył kres stan wojenny.

Od końca lat siedemdziesiątych Bądkowski zmagał się z nieuleczalną choroba nowotworową. Czynił to heroicznie. W stanie wojennym pozostał wierny  Solidarności. Służył radą Wałęsie i swym młodym politycznym przyjaciołom. Jego pogrzeb 28 lutego 1984 roku zgromadził tysiące ludzi na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. Był hołdem złożonym wybitnemu Polakowi i synowi ziemi pomorskiej, ale także  manifestacją wierności „Solidarności”.

Lech Bądkowski był człowiekiem pełnokrwistym, lubiącym życie i potrafiącym czerpać z jego uroków. Miał duże poczucie humoru. Jednak wtedy, gdy w grę wchodziły sprawy Polski, Pomorza, dobro publiczne przyjmował ton powagi, niekiedy nawet uroczysty. Czuło się wtedy od razu, że ma się do czynienia z człowiekiem serio, obywatelem Rzeczpospolitej, chociaż żyjącym w państwie, w którym władze pozbawiły zupełnie treści  pojęcie obywatelskości. Lech Bądkowski miał temperament polityka i w innej epoce byłby zapewne wybitnym politykiem. Przyszło mu jednak żyć w czasach, w których politykiem bywał tylko na krótko. Odegrał jednak inną niezmiernie ważną rolę: myśliciela politycznego, twórcy koncepcji i mistrza pomorskich elit.

Aleksander Hall